Legenda:ciemniejsza czcionka oznacza teraziniejszośc,jasna-przeszłośc
pochyłe pismo-to twoje myśli
I
Siedziałaś sama na pustej plaży, wpatrując się w gwieździste niebo.Robiło się chłodno, ale nie mogłaś nic zrobic.
Nie miałaś gdzie wrócic. Rodzina była na innym kontynencie. Wyjechałaś do Miami dla chłopaka(Chris'a) wraz z przyjacielem którego o to poprosiłaś.Uśmiechnęłaś się na samą myśl o Louis'ie, który zawsze był na wyciągnięcie ręki. Niestety nie spotkałaś go od czasu, gdy całkowicie zapomniałaś się dla Amerykańskiego chłopaka.
Nie widziałaś tego jak mocno Chris Cię wykorzystuje, by w tym samym czasie spotykac się z Amerykankami. Publicznie upokorzył Cię i zostawił samą bez grosza przy duszy w centrum ruchliwego miasta(oczywiście, twój przyjaciel to przewidział).Sama jestem sobie winna.
Teraz jedyne o czym marzyłaś to ciepły koc i (co najważniejsze) widok "twojego" Brytyjczyka. Niestety, po waszej ostrej kłótni raczej nie mogłaś na to liczyc.
Odkąd zostałaś sama cały czas siedziałaś na
małej plaży (tak nazywałaś nieduży fragment plaży który znał tyko Louis i teraz ty) myśląc, jak można wybrnąc z twojej sytuacji.
Udało Ci się uporządkowac kilka myśli:
-wszystkie twoje bagaże zostały w pokoju hotelowym do którego karta została zniszczona przez Chrisa,
-nie dostaniesz drugiej karty do pokoju, bo wszystkie formalności dotyczące wynajmu załatwiał twój były
-jesteś skazana sama na siebie
-twój telefon jest rozładowany
Na resztę byłaś zbyt roztrzęsiona. Nawet nie zorientowałaś się, kiedy zasnęłaś.
Obudziły Cię promienie słoneczne, z którymi nie dawało się życ bez okularów słonecznych (które zostały w hotelu).Wstałaś i strzepnęłaś piasek z bluzki.
Nie mogę przecież siedziec tu w nieskończonośc. Postanowiłaś przejśc się do hotelu i (mimo wszystko) próbowac zdobyc drugą kartę do pokoju.
II
-Ale jak to nie możecie?! Tam są moje rzeczy!-próbowałaś przemówic recepcjonistce do rozumu.
-Przykro mi, ale nie mogę pani pomóc. Pan Chris Green uprzedził nas, żeby pod żadnym pozorem nie wręczac
nikomu zapasowych kart do pokoju.-mówiła obojętnie szatynka
-Ja chcę tylko wziąc swoje rzeczy! Czy to tak wiele!
-Skąd mogę wiedziec, że należą do Pani?-Odpowiedziała dziewczyna, najwyraźniej dumna ze swojej "riposty".Już miałaś jej wygarnąc co myślisz, kiedy ktoś mocno złąpał Cię za ramię i wyprowadził z budynku.
A to diva!Wezwała ochronę?!
Masywny mężczyzna( ochroniarz ) nie dawał już możliwosci, wslizgnięcia się do środka.Odeszłaś kawałek dalej i usiadłaś na pobliskiej ławce.Wpatrywałaś się zrezygnowana w chodnik, powstrzymując płacz.
-Co się stało?-doszedł Cię zatroskany głos, który rozpoznałabyś wszędzie.
To pewnie, tylko urojenia. Ale te myśli rozwiały się gdy tylko podniosłaś głowę.
Nad tobą stał Louis Tomlinson!
I jak?
Postaram się w najbliższym czasie o następną częśc, ale nic nie obiecuję.
Przez najbliższe dni może nie byc postów, bo jadę do kuzynki.
Nie gniewajcie się (*-*)
CeCe70