środa, 28 maja 2014

Liam

Tego imagina dedykuje Marcie, która mnie o niego prosiła. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Miłego czytania.
~~~~~~



Obudziło mnie mocne drapanie w gardle. Szybko usiadłam by mocno odkaszlnąć, niestety nie pomogło. Dodatkowo coś zaczęło drażnić mi oczy. Przetarłam je próbując złapać oddech.
Wszędzie był dym.
Ostrożnie wstałam z łóżka czując zapach spalenizny, było gorąco. Zbyt gorąco.
Kiedy moje oczy trochę lepiej przyzwyczaiły się do panujących warunków rozejrzałam się po pokoju. Ciemny dym był wszędzie, utrudniając mi oddech. Chciałam wyjść z pokoju, wydostać się z tego piekła. Niestety drzwi nie chciały się otworzyć. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to przez obsuwający się dach. Zaczęłam panikować.
Uderzyłam ręką w deski blokujące drzwi. Zamiast się odsunąć pozostały w bez ruchu, zamiast za to, te nad nimi spadły. W ścianie zrobiła się szpara, z której buchnął ogień. Odskoczyłam do tyłu z krzykiem. Złapałam się za pulsującą rękę. Była poparzona.
  Wybuchł pożar, a ja nie miałam szansy na ucieczkę.
Nie mogłam tak łatwo odpuścić.
  Rozejrzałam się po pokoju. W kącie stało drewniane biurko. Rzuciłam nim o ziemię, łamiąc je na trzy mniejsze części. Wzięłam jedną z nich i uderzałam w drzwi próbując je wywarzyć, albo, chociaż zrobić dziurę bym mogła się wydostać nie ryzykując kolejnych poparzeń.
Bez skutku.
Jedynie biurko połamało się na jeszcze drobniejsze części. Coraz mniej widziałam, ogień się rozprzestrzeniał i nie mogłam oddychać. Ostatni raz rzuciłam fragmentem biurka w drzwi i skuliłam się w drugim końcu pokoju z nadzieją, że przy podłodze zostało jeszcze trochę tlenu.
Czyli taki ma być mój koniec? Z dnia na dzień? Uwięziona w płonącej pułapce?
Poczułam jak łzy spływają mi z oczu wpatrzonych w płomienie podchodzące coraz bliżej. 
Myślałam o tym, że gdzieś śpią moi rodzice, w starym mieszkaniu a rano ktoś im powie, że ich córka spłonęła.
O mojej przyjaciółce Arriane - blondwłosej wariatce oszalałej na punkcie chłopaków. Miałyśmy się spotkać po południu w mieście....
Myślałam o psie, którego zawsze chciałam przygarnąć, by mieć kogoś w moim nowym pustym jeszcze domu.
Myślałam o srebrnej sukience z sklepu w centrum, zawsze chciałam ją kupić i odkładałam na nią pieniądze.
Może nie jest to odpowiednia myśl w obliczu śmierci, ale nic na to nie poradzę. Zaraz odejdę i to wszystko przestanie mieć znaczenie.
Obrazy ognia zaczęły mi się ze sobą zlewać, miałam mroczki przed oczami i nie pamiętam żebym była w stanie oddychać.
Żegnaj stary świecie.

I wtedy ktoś wybił okno.
Do pomieszczenia wlało się światło.
Zobaczyłam postać wchodzącą przez nie do pokoju. Mrok pokoju i dymu kontrastował z jej jasną poświatą. Widziałam jedynie jej  zarys kształtu i czerwony strój.
Nie wiedziałam, że anioły chodzą w czerwieni.
Coś do mnie powiedział. Nie zrozumiałam, co. Próbowałam dojrzeć jego twarz przez dym.
Wziął mnie na ręce i wyniósł przez okno. Myślałam, że spadniemy, albo wzniesiemy się ku gurze, ale wyszliśmy na podest. Dopiero wtedy zrozumiałam, co mówi
-Dasz radę zejść? - Miał cudowny głos. Spojrzałam na schody prowadzące z podestu. Skinęłam głową, a on ostrożnie mnie postawił na ziemię i asekurował, kiedy schodziłam.
- Dobrze - pochwalił mnie, kiedy pokonałam stopnie, co nie okazało się łatwe, kiedy od dymu kręciło mi się w głowie.
- Teraz już tylko ostatnia przeszkoda - powiedział, kiedy zbliżyliśmy się do niedługiej drabinki. Na ziemi stał jakiś chłopak, też w czerwieni i wciągał w moją stronę ręce. Poczułam jak mój anioł łapie mnie i podaje temu na dole.
Po chwili stałam na ziemi.
- C-Co się dzieje? - Zapytałam jak odzyskałam oddech dziwiąc się z brzmienia mojego głosu. Nikt nie odpowiedział, tylko kazali mi usiąść. Dali mi koc. Rozejrzałam się, byłam przed moim domem. Przy wozie strażackim. Wtedy owy anioł ukucnął przede mną.
- Wybuchł pożar. Jestem strażakiem. Już jesteś bezpieczna.
Wpatrywałam się w jego twarz jak mi tłumaczył sytuacje ostrożnie dobierając słowa. Mimo to miał zdecydowany, ale troskliwy głos. Widziałam w jego ciemnych oczach, że był spokojny mimo sytuacji.
-Chodź! Jeszcze jesteś potrzebny! - Zawołał ten drugi. Mój wybawca z powrotem założył kask, mówiąc, że zaraz ktoś się mną zajmie.
I już go nie było.
Odwróciłam się i patrzałam na płomienie buchające z mojego pokoju i z domu obok, z którego właśnie wynosili na noszach moją 60 letnią sąsiadkę.
Nadal przed oczami miałam płomienie metr od siebie i moment, w którym przyszedł mój wybawca.
Żyję. Nie zginęłam tam.
Zaśmiałabym się gdyby nie ból wydobywający się z ręki. Jedyna karetka w zasięgu mojego wzroku odjechała z panią z budynku obok. Mimo gaszenia nadal płonął ogień.  Moja ręka musiała poczekać.
Siedziałam w wyznaczonym miejscu tuląc się kocem, puki mój strażak nie wrócił. Chyba nie był zadowolony moim widokiem. Zdjął kask.
- Dlaczego jeszcze tu jesteś? Mieli Cię wziąć do karetki?
- Nie...nie wiedziałam. Siedziałam tu i ... - widząc moje zdenerwowanie sam pozbył się własnego niezadowolenia.  Znów przede mną ukucnął.
- Jak się nazywasz?
-[T.I]
- A więc [T.I]... - zrobił pauzę by się namyśleć - Jestem Liam - spojrzał na mnie próbując wyczytać z twarzy jak się czuję. Skinęłam głową by mówił dalej.
- Sytuacja jest już pod kontrolą. Ktoś jeszcze z tobą był? - Zaprzeczyłam.
-Więc... zadzwonię i sprowadzę dla Ciebie pomoc. - Mówiąc ostatnie zdanie przeniósł wzrok na moją rękę. Znów skinęłam, a on wstał,  i zadzwonił nadal pozostając w zasięgu mojego wzroku. Słyszałam tylko część rozmowy.
- Została jedna dziewczyna.... Jak to nie?... Druga akcja?...My tu też mamy akcje!.... To, co mamy z nią zrobić?....nie....tak... Co mnie to obchodzi?!...nie....dobrze...nie...do widzenia. - zdenerwowany odłożył słuchawkę. Spojrzał na mnie przepraszająco i poszedł do innego strażaka. Chwile rozmawiali i tamten do mnie podszedł.
- Jestem James. Karetka była potrzebna gdzie indziej, więc teraz zabiorę Cię do remizy. Dobrze się czujesz?-Wskazałam rękę.
-Możesz iść? - skinął głową w kierunku samochodu strażackiego.
-Tak... to tylko ręka.
-To chodź. - pomógł mi wstać i zaprowadził do pojazdu. W między czasie zdjął kurtkę ochronną i wrzucił ją na tylne siedzenie.
- Jak coś tylko będzie nie tak to mów. Niestety nie mamy nawet gównianiej apteczki... - mówił odpalając auto.
- Nie jesteś tam potrzebny?- Zapytałam, a on jedynie parsknął w odpowiedzi.
-Ja? Dopiero zaczynam. Jestem teraz ich chłopcem na posyłki.. Zrób to, podaj tamto... To absurd, że z poparzeniami zamiast się tobą ktoś zająć, wysyłają mnie żebym Cię woził. W remizie mamy przynajmniej pielęgniarkę - i tak minęła droga. James nawijał, ja przytakiwałam. Przynajmniej odwracał moją uwagę od dłoni.
 Kiedy dotarliśmy zaczęło się rozjaśniać. Otworzył mi drzwi wołając jakąś Jenn.
-Skończyliście już akcje? - Zapytała pokazując się w drzwiach.
- Chłopacy kończą, ale zabrakło wolnych karetek. - Wskazał na mnie.
- Na mnie nie licz. Ja już wychodzę.
-Ale... potrzebuję pielęgniarki. - James był rozkojarzony, kiedy  rzucała mu apteczkę.
- Masz szansę się wykazać. Powodzenia.
-I... po prostu wyszła. -  Podsumował chłopak, jak blondynka opuściła budynek. Wyszedł z pomieszczenia klnąc pod nosem. Nie było go 10 min. Wrócił przebrany już w codzienne ubrania z apteczką, i kubkiem.
- To sami sobie poradzimy...- mruknął wstawiając czajnik przy nie dużym stoliku. Kazał mi usiąść na sofie i zabrał się za opatrywanie mojej ręki bazując na instrukcji dołączonej do zestawu pierwszej pomocy.
- Na szczęście to tylko lekkie oparzenie... niby nic a pewnie piecze jak diabli. - Zaśmiałam się na jego słowa. Miło, że próbował rozładować atmosferę.
Czajnik zaczął gwizdać. Wstał pytając, jaką chcę herbatę. Zalał ją wrzątkiem, podał mi i wrócił do mojej ręki.
- To wcale nie jest takie łatwe...- powiedział mocując się z bandażem. W tym samym momencie do garażu wjechał wóz strażacki. Obserwowałam jak mężczyźni w różnym wieku opuszczali pojazd i zdejmowali kombinezony. Udało mi się wzrokiem odnaleźć mojego wybawcę. Dopiero teraz dostrzegłam ciemne, kródko ścięte włosy i umięśnione ramiona.
- Widzę, że interesujesz się Liam'em... - głos James'a wyrwał mnie z transu. Spuściłam wzrok ukrywając rumieńce. Zaśmiał się i podszedł do chłopaka.
-Weź teraz ty się nią zajmij. Przynajmniej poukańczałeś kursy pierwszej pomocy.- Czyli opatrywał mnie strażak nie mający pojęcia o swojej robocie. Super.
- Też byś ukończył gdybyś umiał ugryźć się czasem w język. - Odpowiedział Liam odwieszając kurtkę.
- Ale nie umiem i to nie moja wina, że tamten koleś był nadwrażliwy - na komentarz James'a tylko pokręcił głową i ruszył w moją stronę. Obserwowałam jego sylwetkę kiedy siadał obok.
- Zobaczymy co się tutaj stało... - uniósł poparzoną dłoń przyglądając się jej. Wyjął z apteczki jakąś maź i zaczął smarować nią moją rękę. Skupił się na tym, aby odpowiednim ruchem dłoni spowodować jak najmniejsze pieczenie. Miałam okazje by z bliska przypatrzeć się mojemu wybawcy. Nawet kiedy było już po wszystkim nadal był jak anioł. Sposób w jaki mówił. Jego głos. Jego wygląd.
 Gdyby nie on już dawno była bym martwa. 
-Dziękuję. - na moje słowa podniósł wzrok.
-Za co?
- Uratowałeś mnie - bałam się powiedzieć więcej. Było w nim coś, co sprawiało, że robiłam się nieśmiała.
- To mój obowiązek. Moją pracą jest ratowanie innych.
- Mimo wszystko...
- Powinnaś teraz odpocząć. Dużo przeszłaś, dłoń nie wygląda tak źle. Mogę dać Ci ten krem to wkrótce powinno się wygoić - przerwał mi.
-Dzięki... to ja wam tu nie przeszkadzam - prawda była taka, że chciałam zostać i spędzić z nim trochę czasu, ale i tak nie powinno mnie tam być - będę już się zbierać.
-Masz jak wrócić? W razie co mogę Cię zawieść.
-Nie trzeba, przyjaciółka po mnie przyjedzie.
-Ok... to... miło było poznać.
- Mnie również. Jeszcze raz bardzo dziękuje, nie wiem czy będę miała szansę się odwdzięczyć. To... pa- pożegnałam się i wyszłam.

Na zewnątrz było już jasno. Wykręciłam numer do Arriane. Odebrała niemal natychmiast.
-Halo?
-Hej Ar. Mogła byś po mnie przyjechać? 
-Em...A gdzie jesteś? - nasza sytuacja wyglądała tak, że ja miałam własne mieszkanie a przyjaciółka samochód. Zawsze mogłyśmy na siebie liczyć. Ona u mnie spędzała czas, ja woziłam się jej autem.
- Przy remizie strażackiej.
- Ok. Już jadę - przerwała zamyślając się, zaraz potem wybuchła - A co ty wyrabiasz przy remizie?! Matko czy ty...
- Potem ci wyjaśnię. Przyjeżdżaj szybko.
-No jadę, jadę....
Rozłączyła się, a ja poszłam czekać przy przystanku autobusowym. Na szczęście nie musiałam długo czekać. Wkrótce podjechało po mnie srebrne auto. Jak tylko wsiadłam Arriane zasypała mnie pytaniami.
- Dziewczyno, ja przez ciebie na zawał zejdę... Dobrze zrozumiałam, że ten wóz strażacki co mnie obudził jechał do Ciebie?
-Tak... Wybuchł pożar.
-CO?! - blondynka nie ukrywała zdziwienia.
- No ogień... w moim domu.
- I mówisz to tak spokojnie?
-A jak mam mówić Ar? Utknęłam w swoim pokoju, ale na szczęście strażacy przybyli na czas. Nie wiem jak to się stało. Spałam i obudził mnie dym..
-O  Boże... - szepnęła skręcając pojazdem.
- To będę mogła u ciebie nocować? - nie chciałam wracać do rodziców, bo i tak dom był teraz zapełniony rodziną.
- Tak, ale tylko do wtorku, bo potem wyjeżdżamy do Hiszpanii - tak. Słynny wyjazd do Hiszpanii... Arriane od miesięcy szykowała się na swoje wakacje ze starszą siostrą.
-Dzięki - odpowiedziałam, ustępując miejsca ciszy. Wiedziałam, że teraz układa sobie moje słowa w głowie. Dojechałyśmy do jej domu gdzie jeszcze mieszkała z rodzicami. Na szczęście nie mieli problemu z tym, że u nich nocuję. Jeszcze raz powiedziałam co się wydarzyło a ona słuchała ze zdumieniem. Oczywiście musiała też sama zobaczyć stan mojej ręki, którą wcześniej opatrzał mój strażak. Z jakiejś przyczyny lubiłam go nazywać swoim
- Dobrze, że wyszłaś z tego życiem... Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
-Znalazła byś nową przyjaciółkę w Hiszpanii i ożeniła się z jej bratem. - zażartowałam a ona się zaśmiała.
-Żaden Hiszpan nie jest Ciebie wart - wyłożyła się na kanapie.
-A propos chłopaków-zaczęłam.
-Uuuu robi się ciekawie

- Jest taki  jeden strażak...



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Taa daa
(głos Marcela z BSE)

Jeśli okaże się, że nie jest taki zły to postaram się napisać kolejną część imagina, 
ale to zależy od waszych komentarzy.
Tak wiem... znowu je wymuszam....
a wy znowu musicie mi wybaczyć :)
Jeszcze raz piszę, że imagin jest dedykowany Marcie.
(Czekam na twoją odpowiedź)

Lots of Love



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

piątek, 23 maja 2014

10* Horoskopy

Dawno nie było horoskopów, więc... oto są
Miłego czytania :)
Czekam na komentarze

1. Kto będzie pisał po twoim lustrze?
Styczeń- Louis
Luty- Liam
Marzec- Lux
Kwiecień- Harry
Maj- Zayn
Czerwiec- Phoebe Tomlinson
Lipiec- Perrie
Sierpień- Niall

Wrzesień- Theo
Październik- Louis
Listopad- całe 1D
Grudzień- nikt


2.  U kogo będziesz wywoływać rumieńce?
Styczeń- Liam'a
Luty- nikogo
Marzec- Niall'a i Harrego
Kwiecień- Zayn'a
Maj- Liam'a
Czerwiec- Louis'a
Lipiec- Harrego
Sierpień- tylko ty zawsze będziesz się rumieńić

Wrzesień-  Niall'a
Październik- Louis'a
Listopad- nikogo
Grudzień- Liam'a



3. Gdzie (jakie) będziesz miała miejsca na koncercie 1D?
Styczeń- siedzące - z tyłu 
Luty- stojące - przy samej scenie
Marzec- w łazience :P
Kwiecień- stojące - z tyłu
Maj- za kulisami *-*
Czerwiec- stojące - gdzieś w środku
Lipiec- siedzące - z przodu
Sierpień- miejsce Vip

Wrzesień- stojące - prawie przy samej scenie
Październik- zaraz przy wejściu
Listopad- na scenie :P
Grudzień- nie pójdziesz na koncert :(


4. Kto...?
Styczeń- Louis
Luty- Gemma
Marzec- Liam
Kwiecień- Zayn
Maj- Greg
Czerwiec- Harry
Lipiec- Niall
Sierpień- Lottie

Wrzesień- Liam
Październik- Josh (perkusista)
Listopad- Ruth Payne
Grudzień- Louis


...wyleje na Ciebie...?
(nr. w dzienniku)
1-3 sprite
4-6- sok pomarańczowy
7-9- wodę
10-12- pepsi
13-14- farbę
15-18- oranżadę
18-20- napój energetyczny
21-24 kawę

25 i więcej- herbatę

5. Kto zostanie twoim sąsiadem?
Styczeń- Paul
Luty- Zayn
Marzec- Perrie
Kwiecień- Louis
Maj- Eleanor
Czerwiec- Liam
Lipiec- Ed Sheeran
Sierpień- Harry

Wrzesień- Gemma
Październik-  Lou Tesdale
Listopad- ja :)
Grudzień- Niall

6. 
Te horoskopy są kontynuacją tych z poprzedniego postu.
Jeśli jesteś pierwszy raz na blogu, lub nie widziałaś ostatnich horoskopów koniecznie przeczytaj: 


Koziorożec - dostaniesz tajemniczego sms-a od zastrzeżonego numeru. Stopniowo wiadomości przychodzić będą coraz częśćiej aż w końcu tajemnicza osoba zechce żebyś przyszła w określonym czasie w pewne konkretne miejsce.
Postanowisz stawić osobie czoła, ale na wszelki wypadek pójdziesz razem z przyjaciółką.
Tajemniczym nadawcą okaże się Zayn, który przyzna że Niall mu o tobie opowiadał i bardzo chciał Cię poznać.
Wytłumaczy że numer jest zastrzeżony bo często dzwoni z niego do fanek.


Wodnik -  Po tym jak wystąpisz w teledysku 1D zaczniesz dostawać coraz więcej propozycji do filmów, reklam i innych teledysków. Rozpoczniesz pracę aktorską, ale przez nową pracę przestaniesz spotykać się z Zaynem. Zapomnisz o zespole a kiedy twoja  kariera zwolni wrócisz do spokojniejszego życia.
Zacznie Ci brakować twoich dawnych idoli, ale zabraknie Ci odwagi aby samej do nich zadzwonić przez to że to ty ich zaniedbałaś.
Stracisz nadzieję na kontakt z nimi, ale wtedy przypadkiem trafisz w Londynie na Liama...

Ryby -  tam w basenie coś się zmieni, zaiskrzy. Wkrótce z Harrym zostaniecie parą, będziecie razem bardzo szczęśliwi. Do czasu kiedy zobaczysz go z jakąś modelką w przypływie emocji wybiegniesz ciągnąć za sobą Louisa (zdążycie już się zaprzyjaźnić). Tommo będzie Cię pocieszał po rozstaniu i przytulał by dodać Ci otuchy. Zabierze Cię na wakacje żebyś zapomniała o Styles'ie.

Baran - zaczniesz chodzić z Tomlinsonem. Niestety fanki będą zazdrosne, Louis będzie mówił żebyś je ignorowała. Mimo to uznają Cię jako Fake wytwórni , by odwrócić uwagę od ''Larrego''.
Modest poprosi Cię abyś dla dobra zespołu zniknęła z ich życia. Posłuchasz i wrócisz do Polski.
Fanki przestaną Cię hejtować, ale nie da się ukryć, że chłopacy za tobą tęsknią i nie rozumieją dlaczego odeszłaś. Fanki zaczną się przejmować, że ich idole są nieszczęśliwi i zaczną organizować akcje:
#PleaseComeBack[T.I]
Jednak mimo to Modest nie pozwoli Ci się wychylać w obawie, że sytuacja się powtórzy.


Byk - Niall będzie co miesiąc do Ciebie przyjeżdzał. Zostaniecie przyajciółmi.
W między czasie poznasz sumpatycznego chłopaka i zostaniecie parą.
Kiedy Niall przyjedzie i zobaczy was razem bez słowa wróci do kraju.
Nie będzie odbierał telefonów. Zaczniesz się martwić.
Kiedy zadzwonisz do Zayna, żeby zapytać o co chodzi ten powie, że powinnaś przyjechać.
Zastasz Nialla w swoim domu. Na pytania czemu przestał przyjeżdzać powie, że to nie ma już sensu.
Wyda się smutny.
W końcu wydusisz z niego, że chodzi o twojego chłopaka.
Będziesz zastanawiała się co dokładniej ma na myśli.
Wtedy Niall wyzna Ci miłość.


Bliźnięta - rodzice zabronią Ci wychodzić z domu, zabiorą telefon  i odetną od świata. Zatrudnią prywatną nauczycielkę i będziesz uczyła się w domu.
Po kilku miesiącach zaczniesz znów zostawać sama, ale będziesz przestrzegała zasad, by nie platać się znów w kłopoty.
Pewnego dnia kiedy twoi rodzice będą w pracy a nauczycielka już pójdzie do twojego domu przyjdzie Liam. Wpuścisz go, będziecie rozmawiać i zacznie przychodzić coraz częściej.
W końcu będziesz tylko czekała aż skończą się zajęcia i Liam będzie mógł przyjść.
Rodzice nie będą wiedzieli o waszych spotkaniach.


Rak - zaczniesz z chłopakami chodzić razem na gale, imprezy itp.
Dostaniesz zadania stylizowania zespołu na coraz ważniejsze okazje.
Będziesz miała przygotować ich na występ na przyjęciu u samej królowej Anglii.
W dzień pokazu obudzisz się z pustką w głowie. Nagle rzeczy które przychodziły Ci z łatwością - jak decyzja o doborze koloru stroju zaczną stanowić wyzwanie.
Nie będziesz miała pojęcia jak przygotować chłopaków. Zostanie 20 min do występu a oni  będą rozczochrani, nie ubrani w to co trzeba, a ty nie będziesz miała pojęcia co zrobić.
Zadzwonisz do Lou.
Na początku jej ton do Ciebie będzie oschły, ale jak tylko powiesz że potrzebujesz pomocy od razu powie, że mozesz na nią liczyć. Przyjedzie i w 15 min przygotuje całą piątke ( z twoją mała pomocą).
Po tej sytuacji wasze relacje się naprawią. Zaprzyjaźnicie się mimo różnicy wieku.

Lew - razem z przyjaciółką będziecie towarzyszyć w trasie 1D. Zaprzyjaźnicie się po drodze pełnej wygłupów i szaleństw.
W drodze na najważniejszy koncert całej trasy, popsuje się wam autokar i nie będzie szans żeby nowy zdążył na czas. Postanowicie dojechać tam metrem.
Niestety i tak nie zdążycie na czas. Żeby nie opuźniać, będą śpiewali z metra i przekazywali na miejscse koncertu na żywo, ale i tak zostanie przedłużony.

Panna -  porzucisz pracę sprzątaczki i zamieszkacie razem, ale nie będziesz chciała być zależna od swojego chłopaka.  Zaczniesz szukać nowej pracy co nie spodoba się Harremu, który będzie wolał żebyś zamiast uganiać się za pracą ten czas spędzała z nim. Pokłucicie się o to, że nie pozwala Ci się realizować a sam robi co mu się podoba.
Przestaniecie się do siebie odzywać i na ten czas będziesz u Liama, ale Harry będzie myślał, że wróciłaś do Polski.


Waga - wyjedziesz z Louisem do Londynu, ale twój były, zacznie rozgłaszać, że podczas koncertu zamorduje zespół, będzie się podpisywał jako Mr. V
Uznacie to jako zwykłe groźby.
Ale zobaczysz go w tłumie przed koncertem.
Wystraszysz się i będziesz błagać Louisa żeby nie wychodził na scenę. On jednak powie, że nie moze zawieść fanów. Koncert się zacznie, a ty będziesz patrzeć na wszystko zza kulis ze świadomością, że gdzieś w tłumie jest mafioza z bronią pragnący zemsty.
<odbijało mi jak to wymyślałam>


Skorpion - po wyjściu ze szpitala część fanek będzie miała pretensje o to, że dziewczyna która szarpała jedną z nich przyjaźni się z Liamem. On jednak będzie się starał wyjaśnić im sytuacje - że to nie twoja wina.
Sytuacja wyciszy się kiedy wrócisz do Polski, ale nie urwiesz konatktu z Liam'em.
Codziennie będziecie pisać, lub rozmawiać przez telefon.
Będzie też starał się odwiedzać w miarę możliwości, coć nie będzie to łatwe.


Strzelec -  wraz z Gregiem i jego kuzynką pojedziecie do jego domu. Theo od razu Cię polubi. Następnego dnia przyjedzie też Niall. Spędzicie ze sobą cały tydzień, przy okazji poznasz też resztę rodziny.
Powstrzymasz pokusę i relacje z tych dni zachowasz tylko dla siebie ( i trochę dla rodziców).
Nadejdzie kolej aby wymiana przeniosła się do Polski i wrócisz do domu zabierając ze sobą kuzynkę Nialla.
Twoja przyjaciółka zadzwoni do Ciebie z pretensjami, że spędzasz czas z Horanami a nic jej o tym nie mówisz. Okaże się, że kuzynka Horan'ów sama dodała na Twittera zdjęcie z tobą, Niallem i  Gregiem.
Niall odwiedzi was w Polsce...


Ciąg dalszy nastąpi....

środa, 7 maja 2014

24* Imaginy z gifami

Jak zwykle czekam na komentaze.
Kopiujesz = piszesz via.


1. Ty: Harry! Tak trudno ułożyć jeden ręcznik!  Ile razy mam Ci mówić, że nie możemy żyć w takim bałaganie.
H: Mogłabyś ciszej?
Ty: Ta ...najłatwiej uciszać.... Jeszcze tego pożałujesz!
H: No dobrze, dobrze już go biorę.... 

Ty:


2. N: To przećwiczysz ze mną jeszcze ten taniec??
H: Ale po co?
N: Żebym dobrze wypadł przed [T.I]
H:Ok..

*wchodzisz do pokoju*
Ty: Ze mną też zamierzałeś się tak wywrócić?
N:

Harry: Zamierzał.

Ty:....
N: Zawsze możemy, nigdzie nie tańczyć tylko zostać w domu.

Ty: To może lepiej pokaż na Harrym co jeszcze zamierzałeś zrobić....
N&H:



3. Ty: Zayn, ide do sklepu. Chcesz coś?
Z: Nic specjalnego...

Ty: Super, to lusterek Ci też nie kupię.
Z: Super...


4. Harry do Ciebie pisze sms-y.
Louis: Ale wiesz, że zamieniłem Ci numer na telefonie [T.I] z numerem jej taty
Harry:

Louis:



5.Ty: Louis, Niall...
Ty: Dużo otatnio myślałam i....
N&L: i??
Ty: Ciągle reagujecie tak samo, a to przecież nie możliwe żeby czytac sobie w myślach.
N: Przecież nie da się reagować ciągle tak samo.


6. Sms-ujesz z Liam,em
Pod koniec  ,,rozmowy'' Piszesz do niego:  To, do zobaczenia słodziaku :)
Liam: Chłopacy! [T.I] napisała, że jestem słodki!!



I tak na końec:

Na w-f
Inni uczniowie:
.
Ja:
• 18 Gifs Spéciale Niall Horan


To na razie na tyle.

Lot's of Love <3
(czyli w skrócie LOL)

czwartek, 1 maja 2014

Zayn cz1


Witajcie po przerwie spowodowanej brakiem czasu w święta, psuciem się komputera i uroczystościami rodzinnymi.
Przez pewien czas myślałam jaki post napisać, żeby wam w pewien sposób te przerwę wynagrodzić.
Pomyślałam, że pewnie należało by posłuchać waszych komentarzy typu więcej pliss i opublikujesz jeszcze jeden a takie znalazły siępod poprzednim imaginem.
<dalsza część notki,w tym adnotacja do waszych kom. pod spodem>



Szłam w stronę mojego ulubionego parku. Był piękny słoneczny dzień, właśnie taki, jakie kochałam. Czułam jak promienie słoneczne głaszczą moją skórę. Delikatny wiatr lekko rozwiewał moje rozpuszczone włosy. Wszędzie radośni ludzie, którzy tak jak ja postanowili wykorzystać te cudowną pogodę. Trochę żałowałam, że pewnie, jako jedyna dzisiaj wychodzę gdzieś sama. Wszyscy w okolicy mieli swoje grupy, bez których się nie ruszali. Nawet, jeśli nie należałaś do żadnej z nich miałaś swoją BFF, wyjątkiem byłam ja. Zawsze sama, gdzieś z tyłu z nosem w książkach, albo z słuchawkami na uszach. Przyzwyczaiłam się do tego. Chwytałam dzień takim, jaki był.
  Założyłam słuchawki podłączone do telefonu. Akurat włączyła się piosenka mojego ulubionego zespołu One Direction Everything About You może nie byłam Directioner, ale bardzo ich lubiłam. Jak się głębiej zastanowić to lubiłam prawie każdy boysband.
 Jak się spodziewałam w parku była masa par, rozejrzałam się szukając wolnej ławki. Na szczęście jedna była wolna. Usiadłam tak szybko żeby nikt mnie nie wyprzedził. Teraz już każda była zajęta. Zadowolona z torebki wyciągnęłam notes, w którym lubiłam w nim rysować. Nic wielkiego, moje rysunki nie były takie złe, ale do dzieła sztuki im brakowało. Postanowiłam naszkicować parę na ławce kawałek dalej. Wyglądali na szczęśliwych...
Po pewnym czasie coś, a raczej ktoś przerwał mi odchrząknięciem. Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się wysoki chłopak z ciemnymi włosami.
-Można?-skinął głową w kierunku mojej ławki
-Ale co?- nie mówiłam, że jestem kumata.
-Czy mogę się dosiąść?
-Jak musisz...- nie lubię jak ktoś mi przeszkadza, zwłaszcza, jeśli jestem zajęta szkicowaniem. Nie lubię też jak ktoś zabiera mi miejsce na ławce. Najwyraźniej moje zachowanie go nie zraziło, bo się dosiadł. Starałam się go ignorować i wróciłam do poprzedniego zajęcia. On najwyraźniej, nie zamierzał zając się sobą.
-Co robisz?
-Siedzę-warknęłam,  naprawdę nie lubiłam jak ktoś mi przeszkadzał.
-Mam na myśli notes... rysujesz?- spojrzał mi przez ramię na niedokończony szkic. Od razu zamknęłam zeszyt. Ten koleś był irytujący.
-Co Cię to interesuje?- patrząc na to wydarzenie z perspektywy czasu, już rozumiem, czemu nie miałam znajomych.
-Pokażesz?- wyciągnął rękę w kierunku zeszytu. Zdałam sobie sprawę, że łatwo nie odpuści. Niechętnie dałam mu notes. Przeglądał go, a ja nerwowo czekałam, aż mi go zwróci.
-Wow... to jest...-zaczął, ale chyba nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa, więc wyręczyłam go w tym.
-Ohydne? Okropne? Głupie?
-Nie. Masz talent- przyznam...zaskoczył mnie tym. Myślałam, że będzie krytykował.
-Wątpię...   
-Mówię serio. Często tu bywasz?-Może jak bliżej poznać tego chłopaka nie jest taki zły.
-Tak, mieszkam w okolicy.
-Dasz wyciągnąć się na jakąś kawę?-on tak mówił na serio, czy się nabijał??
-Nawet nie wiem jak się nazywasz.
-Racja, wybacz. Jestem Zayn-wstał z ławki przedstawiając się.
-[T.I] - też wstałam.
-To jak? Idziemy?- ponownie zapytał, a ja skinęłam głową.
Udaliśmy się do kawiarenki, kawałek dalej. O tej porze nie było tam wielu osób. Ja usiadłam, a on odwiesił kurtki. Dopiero wtedy zobaczyłam jego tatuaże na rękach w pierwszej kolejności dostrzegłam ZAP. Dopiero wtedy skojarzyłam oczywiste fakty. Zlustrowałam go wzrokiem. To Zayn. Zayn Malik. Zayn z One Direction.
Tak wiem, spostrzegawcza jestem.
  Brawa dla mnie.
-Co?- zapytał widząc moją minę.
-Zayn?-nic więcej nie zdołałam wykrztusić. On nic nie zrozumiał.
-Dopiero teraz cię rozpoznałam-wytłumaczyłam, ale on nadal nie wiedział, o co mi chodzi. Pokazałam, więc zdjęcie jego zespołu na mojej komórce.
-Czyli o to Ci chodziło... fanka?- nie wyglądał na zadowolonego tym faktem.
- Po prostu lubię waszą muzykę, ale Directioner nie jestem-wyjaśniłam, a do nas podeszła kelnerka.
-Co podać?-zapytała, a my złożyliśmy zamówienia, czyli kawa i mały deser.
-Dziwne, że mieszkasz w okolicy a spotykamy się dopiero teraz-zauważyłam.
-Często wyjeżdżam i nie zawsze mam czas na zwykły spacer.
-Praca?
-Tak. Ciągle w drodze...- i tak dalej mijała nasza rozmowa. Po godzinie dostałam telefon od mamy, że muszę wracać, bo gdzieś wychodzi z tatą i ktoś musi przypilnować młodszego brata. Nie chętnie pożegnałam się z Malikiem i wyszłam, zdenerwowana na mamę. Co zrobić?
  Z rodzicami minęłam się w drzwiach. Brat jadł obiad, a ja usiadłam przed telewizorem. Nagle zaczął dzwonić domowy telefon. Odebrałam:
-Halo?-Kto tym razem śmiał przerwać mi serial?
-Hej, tu Zayn, ten wścibski z parku i kawiarni.-rozległ się głos w słuchawce.
-Tak?- zdziwiłam się, nie wiedząc skąd miał ten numer.
-Zostawiłaś tu kurtkę z telefonem i notesem-wyjaśnił.
-O kurczę... tylko nie otwieraj notesu!
-Ja Ci mówię, że zostawiłaś telefon, a ty się martwisz o notes... Podaj swój adres to Ci go przyniosę- miło z jego strony. Dałam adres i poszłam do brata.
-Zaraz przyjdzie tu taki chłopak i masz być grzeczny-pogroziłam mu palcem.
-Powiem tacie!- wstał z krzesła i pobiegł do swojego pokoju.
-Fajnie, ze jesteśmy sami!-krzyknęłam kręcąc głową. Ogarnęłam trochę w kuchni i zadzwonił dzwonek. Pobiegłam otworzyć.
-Hej!- rzuciłam otwierając drzwi. Chłopak stał opierając się ręką o ścianę. On z każdą sekundą jest coraz przystojniejszy, czy tylko mi się tak wydaje? 
-Hej... mam twoją kurtkę - wręczył mi ją wraz z notesem.
-Czytałeś? - musiałam zapytać. Nie kryje, że owy notes był dla mnie bardzo ważny.
-Masz niesamowite dzieła- zza mulata, wychylił się chłopak z burzą loków na głowie. W pierwszej chwili się wystraszyłam, bo nie wiedziałam, że ktoś jeszcze z nami był, potem myślałam jak zareagować na to, że ktoś miał czelność naruszać moje prywatne rzeczy. Jak tylko chłopak sam mnie zobaczył zaczął się śmiać.
-Żałuj, że nie widzisz swojej miny- dopiero po chwili doszło do mnie, że to em... Harry Styles
- I że nie widziałaś miny Bad Boy'a kiedy mówił jak to Ciebie zauważył w parku...- kontynuował
-Dobra już uspokój się -  skarcił go Zayn - Przepraszam za niego, przyszedł po tym jak poszłaś i... on ma down’a. Nie słuchaj go.
-Ja downa?! - oburzył się jego przyjaciel.
-Pasował byś do mojego brata- zauważyłam.
- Ile ma lat? – zaciekawił się Styles.
-Harry, nie masz przypadkiem nic do robienia? – Zayn wydawał się być podirytowany.
-A tak, bo wy ten.. - uśmiechnął się rysując w powietrzu palcami kształt serca, ale spoważniał, kiedy Zayn spiorunował go spojrzeniem- to ja, chyba już pójdę- zmieszał się
-Miło było Cię poznać! - krzyknął do mnie opuszczając moje podwórko. Jak tylko zniknął Malik zaczął się za niego tłumaczyć, ale przerwałam mu zapraszając go do środka.

Miał być trochę dłuższy, ale nie zabrakło mi czasu ze względu na póżną godzinę.
Potraktujcie go jako wstęp do następnej części.
Nie wiem jak wyszedł. Moje zdanie w tej kwesti zwykle różni się od waszego, więc czekam na komentarze.
Bardzo dziękuje za wszystkie pod poprzednim imaginem.
Notka też nie miała byś taka krótka bo mam wam wiele do powiedzienia. Niestety wyszła jak wyszła.
Przez te wszystkie święta mam zaległości. Pierwsze co zrobiłam jak tylko dostałam się do komputera to od razu wzięłam się za imagin i tak do teraz.

Do następnego posta.